oficerem i nie nazywał się Raller, albo się tak nazywał i nie był oficerem. Czego chciał od wojowników Osagów?
— Zjawił się był sam u nas w ubraniu oficera i przedstawił się jako poseł białego ojca[1] w Waszyngtonie. Oświadczył nam, że wybrano nowego białego ojca, który go wysłał do nas, by nam oznajmić, że miłuje czerwonych mężów, że chce żyć z nimi w pokoju i lepiej o nich się starać, aniżeli dawniejsi biali ojcowie, którzy nie byli względem nich dobrzy i uczciwi. Ta zapowiedź podobała się wojownikom Osagów. Przyjęli więc posła jak przyjaciela i brata, okazując mu większą cześć, aniżeli swemu najstarszemu wodzowi. Zawarli także z nim umowę, którą zobowiązali się dostarczyć jemu skór i futer, a on za to miał im dać stosowną ilość broni, prochu, ołowiu, noży, tomahawków, gotowych ubrań i ozdób dla kobiet. Zostawił im dwa tygodnie czasu do namysłu nad umową i odjechał. Powróciwszy jeszcze przed tym terminem, przyprowadził z sobą białego męża, bardzo piękną, młodą, czerwoną skwawę i małego chłopaka. Biały mąż miał rękę zawiniętą wskutek rany postrzałowej, która, jak badanie wykazało, goiła się dobrze. Młoda kobieta była jego żoną, a chłopak synem, ale piękne ciało kobiety było próżne, albowiem duch je opuścił. Mówiła o Tibo taka i Tibo wete i splatała sobie gałązki na głowie. Powtarzała także wyrazy: Wawa Derrik, ale my nie wiedzieliśmy, co to znaczy, a biały, którego była żoną, zapewniał, że także nie rozumie jej mowy. Przyjęto ich u nas bardzo serdecznie, a Ratler odjechał potem znowu.
Szako Matto przerwał tu opowiadanie, a ja skorzystałem z tego i zapytałem:
— Czy z zachowania się wzajemnego obydwu białych można było wnosić, że łączyła ich przyjaźń, czy tylko zwykła znajomość? Ta okoliczność będzie niewątpliwie bardzo ważna w tej sprawie.
- ↑ Prezydent Stanów Zjednoczonych.