Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/112

Ta strona została skorygowana.
—  302  —

której ja nie byłbym zresztą zaspokoił. Kiedy dojeżdżaliśmy do obozu, ujrzałem Hammerdulla, stojącego w jego pobliżu. Old Surehand zauważył go także i zapytał:
— Czy to nie stary Dick Hammerdull, mr. Shatterhand?
— Dobrze poznaliście.
— W takim razie będzie z nim także jego nieodstępny towarzysz Pitt Holbers?
— Oczywiście! To nierozłączni przyjaciele!
— To więc jest niespodzianka, która mię miała spotkać! Dziękuję!
Zostawiłem go w tem mniemaniu. Hammerdull przybiegł do nas, podał rękę Surehandowi i zawołał:
Welcome, mr. Surehand, welcome! Spodziewam się, że przypominacie sobie wiernego Hammerdulla?
— Nigdy o was nie zapominałem, kochany Dicku!
— A Pitt Holbers żyje jeszcze w waszem sercu?
— Oczywiście.
— Obaj dumni jesteśmy z waszej przyjaźni!
Wjechaliśmy wreszcie do obozu i pozsiadaliśmy z koni. Hammerdull zaprowadził Old Surehanda pomiędzy skały i zawołał z tryumfem:
— Masz go, Picie Holbersie, stary szopie! Podaj mu rękę, lecz nie obejmuj go za szyję, bo potem nie mógłby się od ciebie uwolnić!
Old Surehand widział narazie tylko Holbersa, kiedy jednak rzucił wzrokiem na Apanaczkę, zdumiał się ogromnie.
— Apanaczka, mój czerwony brat Apanaczka! — zawołał. — Tego nigdy byłbym nie przypuścił! Teraz już wiem, mr. Shatterhand, jaką niespodziankę chcieliście mi sprawić. Czerwony brat pozwoli, że go uścisnę!
Oczy Komancza zapłonęły radością. Otworzył w milczeniu ramiona i rzucił się na piersi przyjacielowi, z którym zaprzyjaźnił się podczas wspólnej podróży do fortu Terrel. Gdy gość przywitał się z Treskowem, przedstawiłem mu wodza Osagów. Indyanin