tem, co teraz nastąpiło, nie będę się rozwodził, gdyż widok takich rzeczy nie należy do przyjemności. Dick Hammerdull z taką gorliwością oddał się swemu zadaniu, że wkońcu stał spocony jak ryba, a Pitt Holbers okazał taką wprawę we władaniu boleśnie działającymi piszczałkami, o jaką ja byłbym go nigdy nie podejrzywał.
Z powodu tego poświęcenia się obu przyjaciół był zewnętrzny stan trampów trochę zniszczony, a wewnętrzny „kipiał zemstą“. Tylko Old Wabble’a oszczędzono na skutek mego wstawiennictwa. Nie chciałem pozwolić, żeby okaleczonego starca w dodatku jeszcze bito. On jednak nie okazał się za to grzecznym, lecz klął nas na wyścigi z trampami. Thibaut był tylko widzem, ale dobra dawka kijów byłaby mu wcale nie zaszkodziła. Zachowałem go sobie na później, w przekonaniu, że wpadnie mi jeszcze w ręce.
Gdyśmy się wybierali w drogę, poprosił mię Apanaczka, żebym Indyankę zabrał z sobą, przedstawiając, że nie jesteśmy już jeńcami, że tylko Tibo taka mógłby się temu sprzeciwić. Z trudem tylko odwiodłem go od tego zamiaru, zwróciwszy mu uwagę na to, że kobieta zawadzałaby nam tylko, że znając kierunek podróży jej męża, spotkamy się z nim wkrótce.
Każdy z nas odzyskał swoją własność co do najmniejszego drobiazgu. Ponieważ sprawiedliwości stało się zadość, o ile na to pozwoliły warunki, przeto z zadowoleniem opuściliśmy źródło, które widziało przyjazd nasz w zupełnie innym stanie. Gorszemi uczuciami przejęci byli ci, których zostawiliśmy tutaj skrępowanych, nie troszcząc się o to, kiedy się z więzów wyswobodzą. Żegnali nas oni oczywiście niezbyt serdecznie. Mimo złamanej ręki zagroził mi Old Wabble jeszcze na ostatek zemstą i śmiercią. Wiedziałem to już przedtem, a teraz tylko ponownie się przekonałem, że wszelka próba wzruszenia go byłaby daremnym wysiłkiem. Tak był zatwardziały, że ja nie wyobrażałem sobie, by taki człowiek mógł istnieć!
Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/29
Ta strona została skorygowana.
— 229 —