Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/82

Ta strona została skorygowana.
—  276  —

niż gdzieindziej. Gdy bawoły z parków Gór Skalistych wyruszą na wędrówkę, muszą przechodzić przez Kui-erant-yuaw. To znęca niedźwiedzie i zatrzymuje tutaj. Jest to okolica tak odosobniona, a zarazem tak osławiona, że myśliwy rzadko się tu zapuszcza. Rosną tu również jagody, które niedźwiedź bardzo lubi, a w dzikich rozpadlinach skalnych może mieszkać bez przeszkód ze strony towarzyszy. Mimo to rozgrywają się między nimi niekiedy straszliwe walki, na co wskazują znajdowane szczątki zwyciężonych, po których poznać, że nie padły z ręki ludzkiej. Gdybyśmy mieli czas, zostalibyśmy tu dla polowania.
Brakło nam niestety czasu, a mimoto musieliśmy w tej osławionej dolinie zabawić dłużej, niż przewidywaliśmy.
Jak wysoka była owa ukośnie wznosząca się skała, na którą miały wyjść nasze konie, można wywnioskować z tego, że upłynęła godzina, zanim dostaliśmy się na górę, gdzie ciągnęła się wydłużona, pokryta lasem, równina, poprzerywana licznemi rozpadlinami i opadająca stromo po drugiej stronie.
Za skałą leżała Dolina Niedźwiedzi, której nie widzieliśmy narazie z powodu lasu. Winnetou skierował pochód do jednej ze szczelin, wyżłobionej rwącym potokiem, a spadającej w dół tak nagle, że musieliśmy pozsiadać z koni i prowadzić je za sobą.
Znalazłszy się na dole, mogliśmy ogarnąć okiem część Doliny Niedźwiedziej. W miejscu, na którem staliśmy, miała ona przynajmniej milę angielską szerokości. Na dnie jej płynął potok, zasycany szumiącymi strumyczkami z prawej i z lewej strony. Liczne złomy skalne leżały rozrzucone dokoła, tworząc razem z obrastającymi je krzakami kryjówki dla zwierząt tego pustkowia. Olbrzymie drzewa z szerokiemi koronami pięły się ku niebu, a na zboczach doliny zielenił się las, podszyty kolczastemi zaroślami. Było to miejsce jedyne dla szarych niedźwiedzi, obfitujące nadto w pożywienie, na co wskazywały liczne ślady bawołów.