Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/25

Ta strona została skorygowana.

niż wy wszyscy razem wzięci. Znał wnętrza Birs Nimrudu znacznie wcześniej, nim go tam wprowadziliście, i w duchu śmiał się z Sefira, gdy ten mówił mu o torturach, jakiemi go będzie raczył...
— Ja-ja-my-ty... widzisz, że tracę mowę ze zdziwienia. Co mówisz? Nie możemy wcale pojąć! — wyjąkał Peder.
— Nie ze zdziwienia, ale za strachu! Gdy Kara ben Nemzi i Halef wpadli w twe ręce koło zagajników tamaryszkowych, triumfowałaś, szalałeś z radości, że będziesz mógł im odpłacić za te baty, jakie od nich niegdyś otrzymałeś. Teraz możesz być pewien, że baty będą, lecz nie dla nich, a dla ciebie!
W tem miejscu Peder uważał za stosowne porzucić zdumioną minę i zagrać rolę obrażonego. Wyprostował się i zapytał:
— Panie, skąd biorą ci się tak niezrozumiałe rzeczy...
— Milczeć! — zagrzmiał generał. — Trzeba mnie nazywać nie „panie“, lecz Hazret, czego dotychczas rozmyślnie nie robiłeś... Ale zaraz nauczymy was grzeczności! Skoro jednak mówisz o „niezrozumiałych rzeczach”, to za chwilę odzyskasz zdolność rozumienia. Patrz! Znasz ich!
Wskazał na kotarę. W oczekiwaniu tej chwili, skinąłem na ochmistrza i wystąpiliśmy razem. Skutek naszego zjawienia się był mocniejszy,

23