należy? Jeżeli list jest dla mnie, nikt inny nie może go otrzymać, tylko ja!
— Ani ja? — zapytał generał.
— Nie,
Osman Pasza położył mu rękę na ramieniu i pouczył go poważnym tonem:
— Zdajesz się jeszcze nie wiedzieć, dlaczego znajduję się tutaj. Muszę ci krótko i dobitnie powiedzieć; jestem ręką Padyszacha, która sięgnęła tutaj, aby sprawdzić księgę twych czynów. Nie może być z twej strony żadnego oporu, ani wykręcania się. Postępuję według przepisu, i w razie twego sprzeciwu, potrafię zgnieść twe nieposłuszeństwo.
Namiestnik cofnął się o krok, spojrzał wyzywająco w twarz generała i, spotkawszy jego wzrok, opuścił oczy, namyślił się i odparł:
— Wiem, że muszę być posłuszny, jeżeli chodzi o sprawy urzędowe; ten list wszakże jest skierowany do mnie w kwestji prywatnej!
— Ach! Więc znasz jego treść?
— Tak.
— I jesteś pewien, że ten człowiek, chociaż kłamie, jest w posiadaniu pisma dla ciebie?
— Twierdzić stanowczo nie mogę, ale jeżeli posiada pismo, wiem na pewno, że treść jest osobista, a nie urzędowa.
— Skąd więc ten strach przynoszącego? Skąd ta chęć ukrywania go?
Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/29
Ta strona została skorygowana.
27