Stary wszedł.
— Czy macie żelazne kajdany?
— Tak, Hazretini. Wiszą na łańcuchu w khabu es sidżn[1] gdzie zamyka się niebezpiecznych więźniów.
— Czy więzienie jest dobrze obwarowane?
— Allah, Wallah! Mury są z kamienia, podłoga i sufit również z kamienia! Niema tam okna, ani żadnego otworu, drzwi są tak grube, że trzebaby godzinami pracować nad przewierceniem małej dziurki.
— lle zawiera cel?
— Gdy tam byłem, widziałem dziesięć, albo dwanaście.
— Kto ma klucze?
— Syndandżi[2]. Czy mam go sprowadzić?
— Nie, sam pójdę — zaprowadzisz mnie do niego.
Zwrócił się do mnie i powiedział po niemiecku:
— Namiestnik jest zdrajcą. Pismo jest formalnym kontraktem, który miał podpisać, a który zawiera wykaz sum, jakie już otrzymał i jakie ma otrzymać. Nic więcej nie mogę panu powiedzieć. Muszę tego osobnika przypilnować tak dokładnie, jak tego wymaga wielkość mojej odpowiedzialności, zatem chcę osobiście zbadać tutejsze więzienie. Będzie pan łaskaw