polecenia, z dwoma innymi Persami, którzy nie mieli śmiałości stawiać najmniejszego oporu.
Najbierniejszą rolę przez cały ten czas grał Piszkhidmet baszi. Oparty nieruchomo o ścianę, nie wymówił ani słowa i tylko oczyma zdradzał od czasu do czasu, że rozgrywające się sceny nie są mu obojętne. Teraz zbliżył się do mnie i wyrzekł po raz pierwszy:
— Effendi, ci ludzie — to przestępcy. Zgadzam się z tem. Muszą być ukarani — i z tem się zgadzam. Ale czy generał ma prawo obezwładnić ich i więzić?
— Z pewnością — odpowiedziałem.
— Mimo, że są perscy poddani?
— Bądź ostrożny, Piszkhidmet baszi! Prawo generała jest bezsprzeczne, bo żaden konsul, lub przedstawiciel obcego mocarstwa nie może przeciwdziałać aresztowaniu przestępców swego narodu. Nikt nie może wymagać, aby zostawiano mordercę na wolności, dlatego, że należy do innego narodu.
— Tak, masz rację. Ale dlaczego przywołujesz mnie do ostrożności?
— Bo stając w obronie tych ludzi, łatwo możesz ściągnąć na siebie podejrzenie, że jesteś ich tajnym wspólnikiem.
Ze spokojnym uśmieszkiem, który byłby niemożliwy, gdyby nie miał czystego sumienia, jął mnie zapewniać:
Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/35
Ta strona została skorygowana.
33