Mimo powagi sytuacji, musiałem się roześmiać. Ledwie się mój poczciwy Halef dowiedział, że jest uratowany, pierwszą rzeczą, o której pomyślał, była jego upragniona szpicruta!
Nakazałem Persowi ciszę, wziąłem świecę i poszedłem do sąsiedniej izby. Gdy ujrzał mnie wchodzącego, rzekł:
— Sefir chciał we mnie wmówić, że jesteś jego więźniem, ale ja mu nie uwierzyłem, oczywiście, i przyrzekłem mu poufne spotkanie i moją kurbadź.
— Słyszałem. Nie kłamał; byłem doprawdy jego więźniem, ale teraz oto jestem wolny i zkolei on jest moim więźniem i pewniejszym, niż ja przedtem. Opowiem ci wszystko później, teraz chodź ze mną do niego.
— Najpierw przywróć władzę moim członkom, w tem położeniu bowiem nie mogę oddać mojej osoby do twojej dyspozycji!
Był zawinięty w dywan i ponadto mocno związany. Tylko głowa sterczała z tej wiązki. Wyswobodziłem go, i ledwie stanął na nogach, wyciągnął rękę, wzniósł dwa palce do przysięgi i rzekł:
— Tak, jak prawdą jest, że nareszcie wydostałem swą skórę z tego dywanu, tak prawdą jest, że dotrzymam mego słowa i dam sefirowi zakosztować mojej szpicruty! Zabrano mi ją, ale poszukam i odnajdę ją, nawet gdyby była ukryta na końcu świata, albo dalej!
Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/72
Ta strona została skorygowana.
70