wysokie zalety, jakie posiadam. Trzeba mieć dużo opanowania i samozaparcia, aby wielkość swego ducha tak osłonić, żeby żaden niewinny człowiek nie był nią zdruzgotany.
— Uważaj, żebyś sam nie był zdruzgotany swą wielkością, bo przecież nie twoja w tem zasługa!
— Jak to rozumiesz, sihdi?
— Pomyśl później o tem, jeżeli ci czas pozwoli Teraz leżysz jeszcze związany i bezradny w czółnie z łyka i skłonny do ćwiczenia się w opanowaniu i samozaparciu. Co zaszło dalej?
— Coś, z czego musiałem się serdecznie śmiać. Mianowicie, gdy wioślarze nadali nareszcie równowagę swej łódce, jęli nawoływać za tobą. Najpierw rozkazywali ci wrócić natychmiast, w którym to wypadku chcieli ci wybaczyć twoją próbę ucieczki. Gdy stwierdzili, że nie oceniasz wspaniałomyślności ich propozycyj, jęli prosić, żebyś wrócił i nie gubił ich, bo źle skończą, jeżeli tylko mnie samego odstawią. Wzruszyły mnie te lamenty i pocieszyłem ich, zapewniając, że moja osoba, bez twojej, ma o wiele większą wartość, niż nasze dwie osoby razem.
— Dziękuję ci!
Proszę! Nie byli o tyle rozsądni, aby mi uwierzyć i płakali długo jeszcze, nim doszli do przekonania, że czujesz się w wodzie lepiej zapewne, niż w ich towarzystwie, i pojechali da-
Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/76
Ta strona została skorygowana.
74