lej pośpiesznie, bo sądzili, że im wcześniej zameldują sefirowi o twojej ucieczce, tem łatwiej będzie mu cię pojmać. Z rzeki wjechaliśmy do kanału i wkrótce stanęliśmy u celu. Jeden z nich oddalił się, a drugi pozostał koło mnie na warcie, chociaż jestem dostatecznie dorosły i przytomny, aby nie pozwolić się wykraść. Potem przeniesiono mnie, przyczem zastosowano środek ostrożności, zawiązując mi oczy. Byłem niesiony długo i daleko, bardzo daleko. Kiedy mnie nareszcie złożono i zdjęto opaskę z oczu, leżałem tam, gdzie mnie znalazłeś, a sefir stał nade mną,
— On sam?
— Nie. Mały jakiś człeczyna stał obok. I oto stało się coś, czego nie mogę pojąć, i czego nawet twoja domyślność nie zdoła przniknąć.
— Co to było?
— Mały okazywał jakiś zdumiewający pociąg do mego ubrania. Jak wytłumaczysz podobne pragnienie, sihdi?
— Potrafię ci to wytłumaczyć, ale później. Opowiadaj dalej!
— Rozwiązano mnie i rozkazano mi zdjąć ubranie; oczywiście ociągałem się, za co zagrożono mi chłostą. Mając ręce wolne, mogłem się bronić, ale sefir stał z wycelowanym we mnie pistoletem i groził rozstrzelaniem, jeżeli nie usłucham.
Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/77
Ta strona została skorygowana.
75