Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/85

Ta strona została skorygowana.

Gdybyś miał na tyle rozumu, aby choć raz zajrzeć do mnie, nie byłbyś mnie znalazł. Ledwie opuściłeś tę izbę, poszedłem, zabierając ze sobą Piszkhidmet baszi.
— Kłamstwo!
— Ba! Pojechaliśmy do Hilleh, aby złowić Pedera z jego pomocnikami, i sprowadziliśmy tu żołnierzy, przy pomocy których otoczyliśmy was. Widziałem cię pośród Ghasai-Beduinów, zajętego szacowaniem łupu i słyszałem wszystko, coście mówili. Potem wróciliśmy tutaj i sami włożyli na siebie sznury, aby cię zmylić. Słyszałeś już poprzednio, że mam wszystkie wiadomości, i to już powinno było nasunąć ci myśl, że wyszliśmy stąd i uprzedziliśmy wszystkie twoje plany.
— Nie oszukasz mnie. To kłamstwo, wszystko kłamstwo!
— Jest mi obojętne — czy mi wierzysz, czy nie!
— Nie wpadłoby wam na myśl samym się dobrowolnie związać!
— Zrobiliśmy to dla pozoru. Jakże szybko wyplątałem się ze sznurów, gdy nadeszła odpowiednia chwila!
— Ale nie mogliście stąd wyjść! Krata jest od zewnątrz zaryglowana!
— Jest to dowód twojej niesłychanej lekkomyślności, że nie znasz nawet dróg, wiodących do twej kryjówki. Patrz!

83