Pedro Arbellez spędził noc, w którą mu porwano córkę, z bratem kapitana Ungera. Gdy poczciwa Marja Hermoyes zbudziła się następnego ranka. była bardzo zdumiona, iż pokój gościnny świeci pustką. Pomyślała sobie, że obie panie i goście udali się na przejażdżkę konną Gdy jednak minął ranek i południe, a nikt nie wracał, zaniepokoiła się nie na żarty. Na południe Pedro Arbellez i Unger wrócili. Wtedy dopiero uświadomiła sobie; że się stało wielkie nieszczęście. Trudno opisać rozpacz i przerażenie przybyłych, gdy się dowiedzieli, iż ich najbliżsi i najdrożsi zostali porwani. Arbellez biegał z jednego pokoju do drugiego, załamując ręce. Piorunowy Grot byt spokojny. Oczy mu błyszczały; cały się wyprężył. Nie był już słabym rekonwalescentem; nie. Odezwał się w nim dawny westman. W przeciągu kwadransa wywnioskował ze śladów, co zaszło. Nie ubiegło pół godziny, a już w towarzystwie starego Franciszka pędził galopem na zachód. Obydaj mieli ze sobą konie zapasowe, na które naładowali prowiant, oraz nieco odzieży i drobiazgów pierwszej potrzeby dla naszych zaginionych. Piorunowy Grot miał jeszcze kilka godzin dnia do dyspozycji. Był pewien że zbóje opuścili hacjendę po północy, więc zdobyli już
Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/40
Ta strona została skorygowana.
II
POŚCIG
38