Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

Ten, a po nim trzeci wódz, również jeden z synów Latającego Konia, poszli za jego przykładem. Teraz fajka zaczęła wędrować od wojownika do wojownika. Tylko najmłodszy syn wodza nie wypalił, nie miał bowiem imienia. Po ukończeniu tej ceremonji, przystąpiono do uczty. Ogromne kawały mięsa znikły w zadziwiająco krótkim czasie; teraz stary oświadczył, że Bawole Czoło może mówić o swem posłannictwie.
Zaczął:
— W Meksyku rozpoczęła się wielka walka. Wojownicy i mężowie nie są już zadowoleni z wodza, którego wybrali. Blada twarz nie czyni zadość temu, czego wymaga jego urząd. Obrali więc sobie innego wodza, Indjanina Juareza. Silny jest jak bawół, chytry jak pantera i doświadczony we wszystkich sprawach, które znać powinien wódz. Wysłuchał głosu swego ludu i pragnie szczęścia dla swoich. Dlatego otoczył się walecznymi wojownikami i przeciąga przez kraj, aby zebrać wszystkich, którzy stoją za nim. Przestraszył się tedy dotychczasowy wódz i posłał wielu gońców do synów Komanczów, prosząc ich o pomoc. Wodzowie odbyli wielką naradę i obiecali mu pomóc. Teraz liczne ich setki ciągną na Meksyk. Chcą się usadowić pomiędzy tym krajem a pastwiskami Apaczów. Jeżeli im się to uda, będą wojownicy Apaczów odcięci od południa i zmuszeni iść w góry, gdzie czeka ich wielka niedola, zima bowiem za pasem. Nowy zaś wódz Meksykan kocha dzielnych wojowników Apaczów, nie chce, aby te psy Komancze wygnały ich precz; wysłał mnie więc i zlecił im powiedzieć, że pragnie się z Apaczami połączyć, by przepędzić wroga. Komanczowie pociągnęli już na wyprawę, ale jeżeli sy-

58