Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/65

Ta strona została skorygowana.

nie zamierzoną wyprawę. Mimo panujących ciemności, udali się niektórzy do wąwozu po bawołu, zabitego przez Mikstekę, i po niedźwiedzia, z którego młodzieniec ściągnął skórę. Sprowadzili zwierzęta przy pomocy lass, do których zaprzęgli konie.
Nastała wreszcie cisza zupełna. Bawole Czoło położył się spać w namiocie Niedźwiedziego Serca. Obozu pilnowały straże, zmieniające się co godzinę.
Następnego ranka odbyła się uroczystość nadania imienia, w której główną rolę grały obie usmażone łapy niedźwiedzie. Pogromca Grizly otrzymał najlepszą strzelbę swego ojca; jako synowi wodza, pozwolono mu zatknąć w czuprynę skrzydło orle.
Po południu rozpoczęło się malowanie. Dwustu wojowników miało wyruszyć następnego dnia o świcie; sporo pracy kosztowało ich ozdabianie ubiorów i broni obrazami dotychczasowych zwycięstw.
Gdy następnego ranka opuścili dolinę, odprowadzali ich towarzysze, pozostający w obozie; dopiero po rozstaniu utworzono szyk indjański, w którym wojownicy jadą gęsiego. Najstarszy wojownik objął komendę. Bawole Czoło, Niedźwiedzie Serce i Pogromca Grizly ruszyli w pełnym galopie, by badać okolicę; ci trzej tworzyli straż przednią.
Ponieważ nie można było jechać przez otwartą prerję, oddział dostał się na płaskowzgórze przez góry. Tu musieli popasać. Dopiero na piąty dzień dotarli do Mapimi; znaleźli się nieopodal miejsca, które przekroczył Verdoja, dążąc w kierunku północnym.
Trzeba był rozłożyć się na wzgórzach między Chihuahua a pustynią. Dlatego śpieszyła nasza trójka na

63