Na północny zachód od pustyni Mapimi, tam, gdzie od południowego zachodu płynie przez płaskowzgórze od strony Cosigniachi kilka większych rzek, wpadających nieco poniżej do Rio Grande del Norte, roślinność, zasilana wodami, rozwija się wyjątkowo bujnie, mimo jałowego w tych okolicach gruntu. Ciągną się tutaj żyzne pastwiska, otoczone gęstemi lasami, które docierają aż do północno-zachodniej prowincji Meksyku, zwanej Sonorą, aby zagubić się później w bezludnych nizinach Apaczerji.
Przez jeden z takich lasów jechali Apacze pod wodzą Sternaua, Bawolego Czoło i Niedźwiedziego Serca. Podczas całej podróży nie spotkali ani jednej istoty ludzkiej.
Gdyby las był mniejszy, obstawiliby go z pewnością i przeszukali. Jednak, wobec olbrzymich rozmiarów poprzestano tylko na przeszukaniu krawędzi.
Ktoś, nasłuchujący uważnie, zwróciłby na pewno uwagę na cichy, bezustanny i zbliżający się szmer, idący z głębi puszczy. Szmer ten był podobny do trzasku drobnych gałęzi lub do szelestu liści, na które ktoś następuje nogą. Kiedy z głębi przesunął się ku brzegom
Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/87
Ta strona została skorygowana.
IV
WYWIADOWCY
85