— Chodzi mi O co innego. Czy nie opowiada pani rzeczy, o których nie mówi nikomu?
— Czasami.
— Nie wie pani, dokąd pojechał?
— Nie wiem.
— Czy Verdoja spędził noc w hacjendzie?
— Tak.
— Czy pani zna piramidę, położoną niedaleko stąd?
— Owszem.
— Nie wie pani, czy ta piramida jest wewnątrz wydrążona?
— O tak. Verdoja bywał w niej nieraz.
— Ah, — mówił Sternau pocieszony — jak się tam dostawał?
— Tego nie wiem. Była to tajemnica jeszcze z czasów jego ojca. Ale na górze, w biurku, leży rysunek, z którego widać, jak wygląda wnętrze piramidy.
— Niech mnie pani zaprowadzi do biurka.
Stara powiodła Sternaua do pokoju Verdoji. Stało tam stare biurko, które Sternau z trudem otworzył zapomocą noża. Kiedy nareszcie zamek ustąpił, nasz westman znalazł w szufladzie plan, odnoszący się bezwątpienia do wnętrza piramidy. Ucieszony, schował go do kieszeni i pośpieszył nadół do Apaczów. Apacze tymczasem nie próżnowali; przetrząsnęli wszystko w poszukiwaniu amunicji; wreszcie znaleźli ją w piwnicy i wyciągnęli. Zabrali również kilka haków i prętów, które mogły się przydać w piramidzie. W pół godziny po napadzie na hacjendę, cały oddział ruszył w kierunku piramidy.
Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/99
Ta strona została skorygowana.
97