Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/105

Ta strona została skorygowana.

siąc, że słowa nikomu nie powie. Ty przecież masz służącego?
— Nie mam.
— Uważałem tego długiego człowieka, który był z tobą w Maabdah, za twego służącego.
— To służący mego przyjaciela.
— To tak samo, jakby był twoim. Nie mógłbyś go teraz zawołać? Chcę z nim pomówić.
Posłałem po Selima, który też wkrótce przyszedł. Fakir zmierzył go badawczym wzrokiem i zapytał:
— Jakie twoje imię?
— Co? Nie znasz mnie jeszcze? — brzmiała dumna odpowiedź. — Imię moje znają we wszystkich wsiach i namiotach, a długość jego równa się całemu Nilowi. Kto całego mego imienia nie chce wymawiać, coby mu dużo czasu zabrało, ten nazywa mnie Selimem.
— Dobrze! A zatem, powiedzże mi, Selimie, czy jesteś odważny?
— Odważny? Jak lew, albo raczej jak dziesięć lwów, jak sto, jak tysiąc lwów. Jestem najmężniejszym wojowni-

103