jaciela! On ci poświadczy, że otaczam cię miłością ojcowską i ciągle myślę o tobie.
— Jakiego przyjaciela?
— Tego, z którym tutaj przybyłem i z którym mieszkałem u ogrodnika, zanim ciebie spotkałem. Wyrządziłem mu wielką przykrość tem, że go opuściłem, aby przenieść się do ciebie, gdyż wysiadł w Siut jedynie z miłości ku mnie. Musieliśmy czółnem dostać się na brzeg, gdyż statek nie zatrzymuje się tutaj. I on także pragnął ciebie zobaczyć, gdyż opowiedziałem mu o tobie wiele pochlebnych rzeczy.
— A dlaczegóż dotąd u mnie się nie pokazał?
— Bo nie śmiał ci się naprzykrzać. Ty jesteś dostojnym i uczonym panem, a on tylko biednym handlarzem. Ale mimo to ucieszyłaby cię i zabawiła jego obecność, gdyż ma tak zręczną rękę i umie takie mnóstwo sztuczek, że mógłby na pewno pójść w zawody z najlepszym muza’birem.
Te słowa mnie uderzyły. Zapytałem
Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/110
Ta strona została skorygowana.
108