Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/126

Ta strona została skorygowana.

— Za drzwi! Zmiażdżę cię, jeśli się natychmiast nie wyniesiesz!
Groźbę swą przyozdobił całym szeregiem obelżywych przezwisk, w które tak bardzo język arabski obfituje. Tego płazem puścić nie mogłem i z w interesie wszystkich chrześcijan i cudzoziemców musiałem mu dać nauczkę. Pochwyciłem go więc z prawej i lewej strony za biodra, i szarpnąłem tak silnie, że musiał mnie puścić, potem podniosłem go wgórę i rzuciłem na ową kupę rumowiska, na której siedział w chwili, kiedy tu wszedłem. Teraz legł tam bez ruchu, jak nieżywy. Na ten widok Selim szybko wystąpił naprzód i zawołał głosem triumfującym:
— Brawo, effendi! Pokazałeś, że jesteś silny, i udowodniłeś temu zuchwalcowi, że mu brak szpiku w kościach. Niech się ośmieli jeszcze raz powstać przeciwko tobie, a wtedy ze mną będzie miał do czynienia!
Nie zważałem na krzykacza i przystąpiłem do starca, aby zobaczyć, czy przypadkiem nie potłukł się niebezpiecz-

124