Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

Wysiadł tu, ażeby razem ze mną zamieszkać.
— Któż to jest?
— Handlarz, który chce poczynić w Siut zakupy. Poczekaj chwilkę! Pójdę zaraz do niego, by go o tem zawiadomić.
— Nie śpiesz się, dopóki nie dowiemy się w pałacu, czy cię tam przyjmą.
— O to nie trzeba się dowiadywać, gdyż niema żadnej wątpliwości, że mnie przyjmą z otwartemi rękami.
— Być może, ale mimo to chcę się upewnić. Sądzę, że nic nie będziesz miał przeciw temu, że udamy się najpierw do pałacu.
— Słusznie, bardzo słusznie! Idę za tobą. Ruszajmy.
Nie było mi to wcale przyjemne — prosić, ażeby go w domu baszy przyjęto, lecz musiałem pogodzić się z tą myślą, wiedząc, iż ten „największy bohater swojego szczepu“ nie odstąpi mnie ani na krok. Zapłaciłem więc należną kwotę i ruszyliśmy ku pałacowi. Przybywszy tam, zobaczyłem grubego marszałka w tych

12