mały stożek piaskowy o wysokości najwyżej pięćdziesięciu łokci. Zsiedliśmy z koni i zabrałem się do wchodzenia na wzgórek. Nie sprawiało mi to wielkiej trudności, gdyż nie był stromy, tylko piasek był tak miałki i sypki, że miałem wrażenie, jakobym brodził w mące. Aby poznać to wzgórze ze wszystkich stron, nie wchodziłem po linji prostej, lecz ślimacznicą; nie odkryłem jednak nic godnego uwagi. Przybywszy na szczyt, stałem w czystym piasku; dokoła mnie nie było wogóle nic, prócz piasku. Któż odgadnie, w jaki sposób powstała głupia wieść, jakoby tu znajdowało się wejście do piekieł? W okolicy Siut znajdowały się grobowce, więc może i wpobliżu tego wzgórka były jakie doły grobowe. Ktoś załamał się, wpadł do wnętrza i w tej chwili wiadomość o wypadku połączono z tajemnem działaniem piekieł. Pod sobą widziałem towarzyszy, stojących nieopodal wzgórka. Mój długi Selim zapomniał już widocznie o porażce otrzymanej ode mnie, gdyż dosiadł konia i jął wykonywać rozmaite skoki i zwroty. Za jego przykładem
Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/46
Ta strona została skorygowana.
44