Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/47

Ta strona została skorygowana.

poszedł także gruby marszałek, który wdrapał się na swego ciężkiego szlapaka, chcąc te same sztuki pokazać. Jak się dowiedziałem później, powstał między nimi spór, który z nich jest lepszym jeźdźcem. Domyśliłem się tego zaraz i stanąłem, aby się przypatrzyć manewrom grubasa.
Puścił konia stępa kilka kroków, poczem chciał go zmusić, żeby przednie nogi podniósł wgórę, a na zadnich obrócił się wkoło. Koń był jednak na to za ciężki i nie miał ochoty do tak zbytecznego wysiłku. Jął się więc bronić, wierzgać kopytami, bić niemi o ziemię i... zapadł się nagle tylnemi nogami. Rzucił się jeszcze raz, wykonał potężny skok i stanął dęba, a wtedy grubas stracił równowagę, spadł wtył i zniknął mi z oczu, zapadłszy się w ziemię bez śladu.
Tyle zdołałem zobaczyć z mego odległego stanowiska. Pozostali ryknęli ze strachu, jak lwy, i czem prędzej uciekli z niebezpiecznego miejsca Zbiegłem ze wzgórka już nie ślimacznicą, lecz w pro-

45