Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/88

Ta strona została skorygowana.

i cierpiał. Może stał kiedyś przy boku faraona... Teraz po czterech tysiącach lat służył Europejczykowi za stołek!
Czas płynął wolno, minuta po minucie, a przewodnik nie wracał. Czyżby mnie oszukał, udając przychylnego? Czy chciał się może w ten sposób zemścić na mnie za moją oszczędność i zostawił mnie tutaj, ażebym, nie znając drogi, nędznie zginął? Ktoś inny byłby w tym wypadku może zwątpił o sobie, ja jednak miałem jeszcze całą pochodnię i spodziewałem się, że w wydzielinach nietoperzy odnajdę ślady moich stóp i przy ich pomocy zdołam się wydostać na wolne powietrze. Ta myśl mnie uspokoiła. Nieufność moja nie była uzasadniona, gdyż wkrótce dziura, w której przewodnik zniknął, zajaśniała światłem i ukazał się przewodnik, trzymając w jednej ręce pochodnię, a w drugiej małą paczkę, owiniętą w najdelikatniejszą tkaninę mumjową. Wsunął mi ją w rękę i rzekł:
— Oto pamiątka, którą ci przyniosłem. To tylko mała część mumji, lecz

86