Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/93

Ta strona została skorygowana.

i nie śmie żądać od nas zapłaty, gdyż byłoby to z jego strony grzechem nie do darowania.
Z tą przemową zwrócił się do parobków, którzy mieli sławę jego roznieść w Siut. Był to istotnie nieoceniony blagier. Koniuszy nie wiedział, jak ma postąpić wobec tej bezczelności, i milczał, ja zaś nie uważałem za stosowne wyrywać się z jakąkolwiek uwagą.
Kiedyśmy wsiedli do łodzi i chcieli odbić od brzegu, podniósł się fakir z ziemi, zbliżył do nas i zwrócił się do mnie z pytaniem:
— Effendi, zdaje mi się, że zamierzacie płynąć wgórę rzeki?
— Tak. Płyniemy wgórę do Siut.
— To pozwólcie, że usiądę także i popłynę z wami!
Wszedł i usiadł naprzeciw mnie, nie czekając na zaproszenie. Niebardzo mnie to zdziwiło, gdyż fakir jest człowiekiem, który wyrzeka się wszelkiego światowego obejścia, aby żyć tylko dla Boga. To też uważają go za ubogiego i w dodatku za świętego, i żaden dobry mahometanin ni-

91