Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy do tej czynności potrzeba tak wielkiej odwagi?
— No nie. Wspominam o tem tylko dlatego, ażeby dowieść, że obok śmiałości i męstwa mam także inne zalety niezbędnie potrzebne temu, kto chce jeńca z więzów wyzwolić. Zostałeś sługą effendiego, a ponieważ jestem jego obrońcą, będę więc także i twoim, i spodziewam się, że będziesz mi tak samo posłuszny, jak jemu.
Słyszałem całą rozmowę i uważałem za stosowne sprostować nieco wywody długonogiego tchórza.
— Selim nie jest wcale moim obrońcą. To służący towarzysza, na którego czekam. Otóż i wszystko.
— Panie, znowu chcesz poniżyć mą godność! — zawołał Selim. — Nazywasz mnie sługą! Jestem marszałkiem domu, przyjacielem i powiernikiem Murada Nassyra.
— W takim razie Ben Nil jest w tym samym stopniu moim przyjacielem i powiernikiem. Jest ci więc zupełnie równy i nie ma wcale obowiązku spełniać twoich rozkazów.

108