nem zainteresowaniem słuchał wszystkich szczegółów, i wogóle zauważyłem, że chciał moją przeszłość poznać jak najdokładniej. Nieraz widziałem, że z uwagą wodził za mną wzrokiem, jakgdyby mi chciał jakich ważnych wiadomości udzielić, milczał jednak i nie byłem w stanie odgadnąć, jakie zamiary względem mnie żywi.
Jego siostrę widywałem codziennie, oczywiście głęboko zawoalowaną. Czarne niewolnice nie zasłaniały twarzy, białe jednak przestrzegały tego przepisu etykiety dosyć starannie, choć nie tak ściśle, jak ich pani. Pewnego razu wiatr podwiał zasłonę Fatmy, kucharki i ulubionej służebnicy Nassyra, i wtedy zobaczyłem po raz pierwszy twarz tej, której włosy znalazłem jednego razu w pillawie. Było to oblicze o rysach zupełnie pospolitych. Tem chętniej przeto byłbym zobaczył twarz samej pani, o której zgóry przypuszczałem, że musi być cudowna.
Nieraz spotykaliśmy się na pokładzie statku, pozdrawiałem ją grzecznie i otrzymywałem od niej kilka słów odpowiedzi.
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.
121