— Więc powiedz mi, dlaczego chciałaś mnie widzieć?
— Chciałam? To brat sobie życzył, ażebym cię u siebie przyjęła.
— No więc przypatrz mi się dokładnie, jak tylko możesz.
Stanąłem blisko niej i okręciłem się szybko trzy razy dokoła. Po jej twarzyczce przemknął wesoły uśmiech i powiedziała:
— O, effendi, przecież ja cię już tyle razy widziałam. Właściwie ty miałeś mnie zobaczyć, nie ja ciebie.
— Tak? A w jakim celu?
— Mój brat ci powie.
— Więc mogę spytać, czy obecna audjencja skończona?
— Tak. Już skończona. Murad czeka na ciebie.
Ukłoniłem się na sposób wschodni i wyszedłem. Przed drzwiami stał Turek, wziął mnie za rękę i zaprowadził znowu do swojej izby. Usiedliśmy jak przedtem obok siebie, zapaliliśmy fajki, poczem z ust jego padło pytanie:
— No?...
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.
130