skończenie wielka, że nie mogę jej pojąć ani zrozumieć.
— To mi się nie podoba, bo mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło powiedzieć coś takiego, czegobyś nie mógł zrozumieć.
— Więc nie mów nic. Nie sprawiaj sobie przykrości!
— Sam się powinieneś domyślić, co ci chcę powiedzieć, jeśli jednak nie potrafisz, — słuchaj! Zamierzam przywiązać cię do siebie. Czy wiesz, że siostry moje bogate?
— Wiem, że Allah był przychylniejszy dla ciebie, aniżeli dla mnie. Ja nie mam sióstr bogatych.
— Nie potrzeba ci pieniędzy, bo będziesz miał bardzo bogatą żonę.
— Nie wiem, czy niebo będzie dla mnie tak szczodre. Nie myślałem zresztą jeszcze nigdy o tem, żeby się żenić.
— Nie potrzebujesz szukać żony, bo ją ode mnie dostaniesz.
— Zatrzymaj ją, zatrzymaj ją! Moja szczera prząjaźń dla ciebie nie pozwala na to, abym cię obdzierał.
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.
132