Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

Allah rozum odebrał. W każdym razie jednak, dam ci czas do namysłu do jutra, gdyż...
— Nie potrzebuję czasu do namysłu — przerwałem. — Mogę ci dać odpowiedź zaraz, w tej chwili.
— Więc mów!
— Zaczekaj jeszcze! Więc trzech nas ma przystąpić do spółki, łowca niewolników, ty i ja?
— Tak jest.
— Ty urządzisz ukryte składy, w których będzie się przechowywało towar do sprzedaży okolicznościowej i do dalszego transportu. Bardzo to sprytnie pomyślałeś, bo w razie jakiegoś śledztwa łatwo ci będzie zwalić winę na kogoś drugiego. Łowca także nic nie ryzykuje, gdyż podczas napadu na wsie murzyńskie trzyma się zawsze zdala tak, że zraniony ani zabity być nie może. Między was dwu mam ja wejść. Mam niewolników zabierać z serib i przywozić do ciebie. W ciągu takiej przeprawy mam się mieć na baczności, nietylko przed krajowcami, którzy są wrogo usposobieni dla handlarzy niewolników, ale przedewszyst-

142