kiem będę się musiał strzec żołnierzy rządowych, którzy formalne obławy będą na mnie urządzali.
— To wszystko prawda, lecz dlatego właśnie wybór mój padł na ciebie. Ty jesteś stworzony na to, abyś wszystkim niebezpieczeństwom w oczy zaglądał.
— Bardzo mi to pochlebia, że moją odwagę tak wysoko cenisz, szkoda tylko, że na takiem właśnie polu chcesz ją wypróbować. Niewolnictwo jest hańbą współczesnej ludzkości, a łowy na niewolników — zbrodnią, wołającą o pomstę do nieba. Nawet małego grzechu nie popełniłbym świadomie za wielkie pieniądze, a już w żadnym razie nie obciążałbym sumienia taką hańbą i takiemi morderstwami. Niezmiernie się dziwię, że miałeś odwagę z taką propozycją wystąpić wobec mnie, chrześcijanina.
Na twarzy Murada odmalowało się zdumienie i niesmak.
— Czy to jest odpowiedz, którą mi dać chciałeś?
— Tak jest.
— Zważ na zyski!
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.
143