Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

zdobędziesz się wobec niego na cześć, jaka mu się należy i jakiej żądać może!
Usłyszałem odgłos oddalających się kroków, poczem gospodarz oznajmił mi przybysza i cofnął się zaraz po jego wejściu. Ben Wasak skrzyżował ręce na piersiach, skłonił się nisko, zostawił pantofle przy drzwiach, a potem zbliżył się i wyrzekł powitalne słowa:
— Niech będzie błogosławiony twój ranek jako wschód słońca, effendi!
— A twój jako trawa, gdy w nocy rosą się nakarmi, — odpowiedziałem. — Usiądź po prawej stronie, gdyż jesteś mi gościem bardzo mile widzianym.
— O pozwól mi raczej usiąść naprzeciw siebie! Jestem człowiekiem zbyt nikczemnym, ażebym mógł siedzieć po twej prawej stronie, a przytem chciałbym mieć całe twe oblicze przed sobą.
— Jak chcesz. Możesz tak się zachować, jakgdyby pokój ten był twojem własnem mieszkaniem.
Usiadł więc naprzeciwko mnie i nastąpiła chwila milczenia. Zwyczaj bowiem nakazuje, aby ten, kto przychodzi z proś-

13