Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

wym, którego mogę obdarzyć zaufaniem. Wierz mi, że to znaczy więcej, niż gdybym cię uznał za czarodzieja. Czy posłuchasz mej prośby?
— Z przyjemnością.
— Wiesz już zatem, że wysłałem brata do Chartumu, a on nie wrócił w oznaczonym czasie. Dopytywałem się o niego pilnie, ale wszelki ślad po nim zaginął. Użyłem nawet pomocy pewnego bardzo doświadczonego i pobożnego człowieka, ale upłynęło kilka miesięcy na tem szukaniu i rezultatu nie było żadnego. Pozostaje tylko przypuszczenie, że poszukiwany umarł w drodze, lub uległ jakiem u nieszczęśliwemu przypadkowi.
— A teraz sądzisz, że powinienem w dalszym ciągu prowadzić te poszukiwania?
— Pytaniem tem uprzedzasz prośbę moją, effendi. Dowiedziałem się od parobków, którzy byli przy grocie, a potem od ciebie samego, że chcesz udać się do Chartumu. Ja wiem, że wy, Europejczycy, jesteście o wiele rozumniejsi i bystrzejsi od nas, a ponieważ ty jesteś najmą-