— W takim razie sądzę, że się niemi w swojej podróży posługiwał. Musiał obrać tę drogę, którą uważał za najbezpieczniejszą, jeśli go przedtem w Chartumie nie spotkało nieszczęście.
— W Chartumie? Effendi, skąd ci to na myśl przyszło?
— Jest to zupełnie naturalne, gdyż w takich razach należy uwzględnić wszelkie możliwości. Dopiero, gdy zdam sobie sprawę ze wszystkich możliwych okoliczności, będę mógł uważać jeden lub drugi wypadek za bardziej prawdopodobny.
— Powiedz mi zatem, jakie wiadomości są ci potrzebne. Powiem ci wszystko bardzo chętnie.
— Jak się twój brat nazywa?
— Hafid Sichar.
— W jakim celu posłałeś go do Chartumu?
— Po pieniądze, które mam u mojego klienta kupca Barjada el Amin.
— Jakie to były pieniądze? Czy może udział w zyskach?
— Nie. Ja mu je pożyczyłem.
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
20