Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

komuś, kto żyje zatopiony bez przerwy w Allahu, nie powierzałbym tak ważnej sprawy ziemskiej. Kto tak, jak on, spędza większą część życia na modlitwie, ten pewnie nie posiada zmysłu niezbędnego do tropienia i ścigania zbrodni po jej splątanych i ukrytych drożynach.
— Nie miałem kogo posłać — rzekł pokornie.
— A czy sam pojechać nie mogłeś?
— Ze względu na dzieci musiałem tej podróży zaniechać.
— Uważasz ją zatem za niebezpieczną?
— Nie mogę tego powiedzieć; wstrzymały mnie raczej moje zawodowe obowiązki. Straciłem sto pięćdziesiąt tysięcy piastrów i muszę teraz odrobić tę stratę, muszę pracować i zbierać, a przytem troszczyć się nietylko o moje dzieci, ale i o rodzinę brata. Boję się, że gdybym pojechał, zginąłbym tak sam o, jak on.
Powiedział to takim tonem, jakgdyby wątpił w moją bystrość; więc odrzekłem:
— Masz zupełną słuszność. Jeśli w tym wypadku popełniono zbrodnię, to

27