i ciebie niezawodnie sprzątniętoby ze świata, gdybyś przybył do Chartumu, ażeby szukać winowajcy. W ten sposób osierociliby złoczyńcy dwie rodziny zamiast jednej.
— To prawda, effendi; ja tak samo myślałem.
— Czy nie pomyślałeś przytem jeszcze o czem innem?
— Naprzykład o czem?
— O tem, że jeżeli ty pojedziesz, to ciebie sprzątną, a jeśli ja, to mnie ten los spotka, a to przecież znacznie korzystniejsze dla ciebie.
— Effendi, Allah świadkiem, że mi to na myśl nie przyszło!
— Wierzę ci. Bądź co bądź jednak zaprzeczyć się nie da, że, jeśli spełniono zbrodnię, to sprawcy będą się starali śledztwo wszystkiemi sposobami utrudnić i z pewnością nie będą się wahali popełnić nawet morderstwa.
— Muszę ci przyznać słuszność, ale z drugiej strony nie wątpię, że poszukiwania tobie się łatwiej mogą udać, niż mnie. Przedewszystkiem mnie tam znają
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.
28