dobrze, i złoczyńcy będą wiedzieli o każdym moim kroku. Ty natomiast jesteś obcy i nikt nie przypuści, że mnie znasz. Możesz więc prowadzić poszukiwania kryjomo i osiągniesz rezultaty o wiele wcześniej, aniżeli ja.
— Masz zupełną słuszność. Oświadczam ci raz jeszcze, że zajmę się tą sprawą. Oczywiście, trzeba nad tem wszystkiem zastanowić się dokładniej. Jakże kupiec przyjął świętego fakira?
— Tak, jak musiał go przyjąć ze względu na jego świętość; obchodzono się z nim, jak z jakim słynnym szeikiem lub emirem.
— Czy fakir zapytał się o twojego brata wprost, czy potajemnie.
— Całkiem otwarcie.
— Źle zrobił, bo powinien był udawać, że nic nie wie o pobycie twego brata w Chartumie.
— Ten święty człowiek nie umie udawać i raczej dałby się zabić, niżby miał kłamstwem splamić swoje usta.
— W takim razie nie nadawał się
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
29