do takiej misji. Twierdzono, o ile mi się zdaje, że twój brat pieniądze odebrał?
— Tak jest. Barjad el Amin pokazywał kwit fakirowi, przeze mnie podpisany i moją pieczęcią opatrzony, a wręczony mu przez brata natychmiast po otrzymaniu pieniędzy.
— A czy nie przypuszczasz, że to pokwitowanie przemocą bratu wydarto? Dlaczego ci Barjad wprost tych pieniędzy nie przysłał, ale żądał, abyś po nie osobiście przyjechał?
— To zupełnie zrozumiałe. Kto wie, czy taka przesyłka doszłaby w całości na miejsce przeznaczenia; na takie ryzyko Barjad el Amin narażać się nie mógł.
— Mimo to, cała ta sprawa wydaje mi się niejasną. Powiedziałeś, że otwarte poszukiwania są niebezpieczne, a przecież ten fakir poszukiwał, a żadnej szkody mu to nie przyniosło.
— Uniknął niebezpieczeństwa, bo wszyscy wiedzą, że to człowiek święty.
— Zapominasz o tem, że zbrodniarz nie pyta o świętość i pobożność człowieka, który mu stoi na drodze. Nie chcę
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.
30