Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czemu sam po nas nie przyszedł? — zapytałem.
— O tej porze rozmawia z Allahem i nie wolno mu opuścić miejsca modlitwy — brzmiała odpowiedź.
Poszedłem po Selima. Paląc i gawędząc, siedzieli obaj z marszałkiem na dywanie. Wchodząc już, usłyszałem Selima mówiącego:
— Nie wolno mi go opuścić; powierzono mi go, więc jestem jego obrońcą.
Ten hultaj musiał znowu o mnie opowiadać! To przypuszczenie potwierdził natychmiast czarny grubas, który przyjął mnie słowami:
— Co ja słyszę, effendi! Ty znowu szukasz przygód? Zostań lepiej w domu! Wiem całkiem pewnie, że stanie się nieszczęście.
— Czy Selim powiedział ci, dokąd dążymy? — spytałem, chcąc się przekonać, czy nie wypaplał tajemnicy.

— Nie. Powiedział mi tylko, że musiał złożyć wielką przysięgę milczenia i to właśnie napełnia mnie o was obawą.

38