— Nie bój się; nic nam się nie stanie.
— Tak mówisz, bo nie wierzysz przepowiedniom księżyca. Zostań z nami, proszę cię bardzo!
— A ja cię także bardzo proszę, żebyś nie nalegał. Dałem słowo, że przyjdę, i muszę go dotrzymać.
— Więc zostaw tu przynajmniej Selima!
— Co, ja mam zostać? — zawołał blagier, zrywając się z miejsca. — Ja, obrońca i opiekun tego effendiego, miałbym go puścić samego? Nie mogę nie spełnić mego obowiązku i pójdę z nim wszędzie przez wszystkie niebezpieczeństwa nieba i ziemi. Będę za niego walczył ze wszystkiemi smokami, wężami i niedźwiadkami; jestem gotów rozdzierać lwy i pantery, byle tylko...
— Narazie masz zamknąć usta — przerwałem. — O smokach, lwach i panterach niema mowy, i dlatego zostawisz strzelbę tutaj, a tylko nóż z sobą zabierzesz.
— Ależ my nie wiemy, dokąd pój-