Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

ścia! Dotrzymałeś słowa, więc i ja także dotrzymam przyrzeczenia. Zobaczysz królów dawnych Egipcjan, ich synów, żony, córki i innych krewnych.
— Dlaczego sam po nas nie przyszedłeś, chociaż mi to przyrzekłeś? — spytałem.
— Allah mnie wezwał, a ja musiałem się stawić. Stałem na ziemi, a patrzyłem w niebo; widziałem promieniejące oczy zbawionych i skrzydła hufców anielskich. Nie mogłem odejść; musiałem zostać i wysłuchać głosu proroka, ażeby go szerzyć wśród narodów niewiernych.
— Niewiernych? Więc jesteś kaznodzieją, który szerzy islam wśród pogan?
— Tak, ja zwracam stopy wszystkich ludzi ku świętemu miastu Mecce, a oczy ich kieruję na koran, księgę życia, a dusze zwracam ku drodze, wiodącej do wieczności. I teraz musiałem być posłuszny wezwaniu proroka, i nie wolno mi było odejść. Dlatego posłałem chłopaka, który miał was do mnie sprowadzić.
— Złego pomocnika sobie wybrałeś.

43