Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tego ci już nie powiem.
— Nie mógł przecież odrazu być łowcą niewolników. Czem był przedtem?
— Kupcem w Chartumie.
— Aha, w Chartumie.
— Tak. Był pomocnikiem kupca, nazwiskiem Barjad el A...
Wstrzymał się nagle dzięki mojej nieostrożności. Chciał powiedzieć Barjad el Amin, a właściwie u tego kupca zniknął brat mego przewodnika w Maabdah. Usłyszawszy to imię, podniosłem mimowoli schyloną dotychczas głowę i spojrzałem na mówiącego z takiem zdziwieniem, że musiało go to uderzyć. To też zapytał:
— Znasz może tego człowieka?
Zaprzeczyłem, on jednak spojrzał mi bystro w twarz i powiedział:
— Czy mówisz prawdę?
— Nie byłem jeszcze nigdy w Chartumie.
— Ale się tam wybierasz?
— Tak.
— Do Barjada el Amin?
— Jakże mogę wybierać się do człowieka, którego nie znam?

50