Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

dzeniu puszczać zawsze przodem, a przy wychodzeniu trzymać wtyle. Selim był widocznie także dobrej myśli, gdyż zachowanie się jego nie świadczyło o trwodze. Starzec usiadł na ziemi i zaczął grzebać rękoma, odrzucając piasek na prawo i lewo. Niewiele trudu kosztowała go ta praca, ponieważ piasek był czysty i lekki. Odrzuciwszy w ten sposób warstwę ziemi, grubą na trzy stopy, odsłonił kamienną płytę, którą też wkrótce odgrzebaliśmy z pomocą Selima. Była na cztery stopy wysoka, a na trzy szeroka. Odjęliśmy ją i zobaczyliśmy przed sobą kurytarz murowany z czarnych nilowych cegieł, a taki wysoki i szeroki, że nawet otyły człowiek mógł się w nim swobodnie poruszać. Fakir zbadał jeszcze raz widnokrąg, a, nie znalazłszy nigdzie żywej istoty rzekł:
— Rzeczywiście jesteśmy zupełnie sami; nikt na nas nie zważa, więc możemy zejść. Kto wejdzie pierwszy?
— Oczywiście ty, bo jesteś przewodnikiem, — odpowiedziałem.
Był posłuszny mojemu żądaniu —

58