Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

dano ode mnie, wszedłbym nawet w otchłań piekielną.
— Nie bój się. Takiego żądania nikt ci nie postawi, i tylko tej drobnostki od ciebie wymagam, ażebyś nie stracił odwagi, którą teraz posiadasz.
— Stracić odwagę? Effendi, czy pragniesz ciągle i ciągle przyćmiewać blask mojej chwały? Co to za dziura tu w podłodze?
Rzeczywiście w kącie komnaty znajdował się otwór, prowadzący, jak się zdawało, prostopadle w głąb ziemi, a był tak szeroki, że dorosły człowiek mógł tam wejść wygodnie.
— To szyb, którym zejdziemy do dolnych kurytarzy, — oświadczył fakir.
— Szyb! — mruknął Selim już o wiele skromniej. Czy są tam schody?
— Nie.
— Gdzie te mumje miały za życia rozum? Jakieżby dobrodziejstwo nam wyświadczyły, gdyby tu kazały wygodne schody wymurować. Ale drabina będzie?
— Także nie.

60