Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, słyszałem twój głos całkiem wyraźnie i...
Umilkłem, gdyż głuchy dźwięk zabrzmiał ponownie.
— Słyszysz? — zapytałem, zdziwiony.
— Tak, effendi, teraz także słyszałem, całkiem wyraźnie słyszałem.
— Może to głos sypiącego się piasku? A jednak nie — dźwięk piasku brzmi trochę inaczej. Słyszałem go na pustyni wśród cichych nocy, kiedy śpiewał i jęczał podnoszony wiatrem. Jest to dźwięk metaliczny, jakgdyby krasnoludki trącały się malutkiemi puharkami. Ten głos był całkiem inny.
Kiedy umilkłem, rozległ się znowu, i teraz wiedziałem już, skąd pochodzi.
— Selimie, ten głos pochodzi z głębi szybu! — zawołałem.
— Słusznie, bardzo słusznie! — przyznał, zrywając się z przerażeniem i uciekając do kąta.
— Czego się lękasz? — zapytałem. — Wpobliżu są ludzie.

74