Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/195

Ta strona została przepisana.

żony Kalady i syna Asmara, którzy cię miłują. Siedzę na skórze pantery i piszę do ciebie. Jeszcze raz życzenia! Władca usunął mnie ze służby, ponieważ zostałem chrześcijaninem. Pobożni ludzie pouczyli mnie i odpowiedziałem na pytania kapłana. Za trzy dni otrzymam ritas el mukaddes[1] i będę się nazywał Jussuf[2]. Żona moja nazywa się Marryam, a syn Karal[3], ponieważ to twoje imię, które jest w wielkiej czci w naszym domu. Moi dotychczasowi przyjaciele pogardzają mną, ale dusza moja raduje się, bo znalazła drogę prawdziwą. Źrebięta są także zdrowe, a po wsiach mnożą się trzody. Czy Twoje także? Jeszcze raz życzenia! Czy Twój władca łaskaw na ciebie? Spodziewam się, że użycza dość paszy Twoim wielbłądom. Oby ognisko w Twoim namiocie nigdy nie zgasło, a kocioł był zawsze pełen kuskussu[4]. Wnet zakwitną pomarańcze. Odwiedź mnie wkrótce. Kwaśne mleko orzeźwia ciało; oby Ci go nigdy nie brakło! Miłuję Cię i wspominam. Bądź błogosławiony“!

  1. Chrzest święty.
  2. Józef.
  3. Karol.
  4. Mączna polewka.