Kobiety nie powiedziały ani słowa, a skoro się oddaliły, wskazał szejk na potrawy i rzekł:
— Jeśliście łaskawi, to skosztujcie nieco z tego, zanim zarzną i przyrządzą jagnię!
— Hamdullilah! — odezwałem się, sięgając po jedzenie. — Twoje serce jest dobre, o szejku, a ręce twoje otwarte dla gości. Przyjm i ty od nas mały dar, który przeznaczyliśmy dla ciebie. Polowaliśmy na el rassahl, gazelę, i zabiliśmy kilka sióstr jej. Leżą przed twym namiotem i są twoją własnością.
— Rabbena chaliek, ia sidi, niech cię Bóg zachowa, sidi! — odpowiedział.
— Przybywasz z dalekiej Belad er Rumi[1], a mimoto znasz przykazania koranu, który powiada, że Allah wynagradza każdy dar dziesięćkrotnie. Przyjmuję gazele, a wy spożyjecie je z nami.
Wtem zapytał Krüger-bej:
— Widziałem bent es Sebira, najpiękniejszą córę twego szczepu, lecz nie widziałem twoich synów. Czemu nie przyszli pokazać mi swego oblicza?
— Odeszli do el Hamza. Moi wywiadowcy usłyszeli, że synowie Uelad Hamema przybyli, aby napaść na kaffilę, której oczekujemy tutaj z Testur. Dlatego wysłałem część młodych wojowników, żeby zbadali, gdzie znajdują się nieprzyjaciele.
— Beni Hamema? Czyż ci rozbójnicy zachodzą aż tak daleko na północ?
— Oni są wszędzie, gdzie tylko można coś złowić. Szejk ich jest synem dyabła. Jego ręce ociekają krwią. On nie oszczędza kobiet ani dzieci — hańba mu!
— Już go Mohammed es Sadak-bej potrafi odszukać!
— Tak sądzisz? Nikt go nie złapie. Szczep jego ma wiele strzelb, a najgorszym ze wszystkich rozbójników jest jego towarzysz.
— Co za towarzysz?
— Czyż nie słyszałeś o Saadisie el Chabir?
— O Saadisie, Krumirze z ferkah ed Dedmaka?
- ↑ Europy.