Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/235

Ta strona została przepisana.

zabitego. Jako goście mieliśmy obowiązek przyłączenia się do tej żałobnej uroczystości, opuściwszy więc namiot, wyszliśmy przed obóz, gdzie wszyscy zgromadzili się dokoła zwłok, leżących w białym całunie obok płytkiego dołu. Tuż przy zwłokach stali krewni, a reszta ugrupowała się dokoła wielkim kręgiem. Kobiety i dziewczęta lamentowały przeraźliwymi głosami, mężczyźni zaś stali w milczeniu z posępnem, żądnem zemsty spojrzeniem. Krumira nie było widać; miał na tyle rozsądku, że się nie pokazał.
Ponieważ kapłana nie było we wsi, przeto zastępował go szejk przy obrzędzie. Podniósł rękę i natychmiast zapanowała zupełna cisza. Teraz zwrócił twarz w kibla[1] i zaczął:
— W imię Boga wszechmiłosiernego. Na mądry kuran, tyś jest jednym z posłańców Boga, który ma nauczyć drogi prawdziwej. To objawienie wszechmocnego i wszechmiłosiernego Boga, iżbyś ostrzegł naród, którego ojcowie nie byli ostrzeżeni i dlatego żyli bez troski i lekkomyślnie. Wyrok na nich już zapadł, dlatego nie mogę wierzyć...

To był początek trzydziestej szóstej sury, którą Mahomet nazwał kwelb el kuran, czyli sercem koranu. Odmawia się ją w godzinie śmierci lub na pogrzebie. Podczas słów: „Znakiem zmartwychwstania niechaj mu będzie martwa ziemia, którą deszcz ożywia na nowo“, położono trupa w grobie twarzą ku Mekce. Przy słowach zaś: „Zahuczą trąby i patrz, oto powstali z grobów. Oto, co nam wszechmiłosierny obiecał. Jeden tylko dźwięk trąby i patrz, wszyscy już zgromadzeni przed nami“, zaczęto rzucać ziemię na umarłego. Podczas tego odmówił szejk surę do końca. Obok leżały już przygotowane kamienie, z których ułożono nad grobem mogiłę. W końcu odmówił szejk jeszcze surę siedmdziesiątą piątą i zakończył pogrzeb mahometańskiem wyznaniem wiary: „Bóg jest jeden, a Mahomet

  1. Zwrócenie twarzy w stronę Mekki podczas modlitwy.