wienie, rozbawiło mnie niemało, przybrałem jednak ton poważny, aby go utrzymać w szrankach.
— Opowiedz mi o sidim Emerym!
— Byłem w Bilmie, skąd wyruszała kaffila do Zinder, a ja ją prowadziłem. Musisz wiedzieć, sidi, że Hassan el Kebihr, Hassan Wielki, to słynny khabir[1], obeznany z wszystkiemi drogami Sahary, którego wzroku nie ujdą najmniejsze darub i ethar![2]
Jeśli tak było w istocie, to jego towarzystwo mogło mi rzeczywiście przynieść wielką korzyść. Postanowiłem wypróbować go natychmiast, by wiedzieć, co o nim sądzić.
— Czy mówisz prawdę, Hassanie? — zapytałem.
On zaś przybrał, jak mógł, najdumniejszą postawę i odrzekł:
— Czy wiesz, co to jest hafiz, sidi?
— Taki, co umie na pamięć koran.
— Jesteś mądry, chociaż pochodzisz z Frankistanu. A zatem dobrze, sidi! Hassan-Ben-Abulfeda-Ibn-Haukal al Wardi-Jussuf-Ibn-Abul-Foslan-Ben-Ishak al Duli jest hafizem, który może ci wygłosić wszystkich sto czternaście sur i wszystkich sześć tysięcy sześćset sześćdziesiąt sześć ajatów[3] koranu; ty zaś jesteś giaurem. Czy możesz wątpić o prawdziwości słów wierzącego muzułmanina?
— Trzymaj język na wodzy, Hassanie, gdyż nie przywykłem do tego, żeby mię ktokolwiek obrażał, choćby to był dziesięć razy hafiz i sto razy muzułmanin! Wytęż swą pamięć, a przypomnisz sobie, że chrześcijanie nie są niewiernymi, gdyż tak samo, jak wy, otrzymali swoją świętą księgę. Tak mówią wszyscy mądrzy nauczyciele od pierwszego emira el Mumiain aż do pobożnego Abu Hanify, którego słucha każdy wierny, jak przedtem powiedziałeś. Uczyłeś się koranu, lecz czy znasz także ilm teffir el kuran?[4] Tam napisano, że tylko Parsi[5] i bałwochwalca jest giaurem!