Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/276

Ta strona została przepisana.

frontem. Szejk Ali en Nurabi nakazał zatrzymać się swoim ludziom i podjechał ku dowódcy, a ja przyłączyłem się do niego.
— Czy znasz go? — zapytałem.
— Teraz dopiero widzę jego rysy i poznaję go dobrze.
— Kto to?
— To nieprzyjaciel, Hamram el Cagal[1], najokrutniejszy szejk Kramemssów. Widziałem go w Ain Juhsuf i Zegrid. Żąda on opłaty od każdego wstępującego na jego terytoryum, a kto nic dać nie może, musi z nim walczyć. Zabił on już wielu ubogich ludzi, którzy nie mogli mu się opłacić. Od nas będzie się domagał wielkiego daru.
— Od czego zależy wysokość opłaty?
— Od bogactwa podróżnych i od liczby głów.
— Gdybyś był zam iast sześćdziesięciu ludzi wziął dwudziestu, wypadłoby taniej.
— Ja nic nie zapłacę.
— Zważ, że nie mamy czasu do stracenia, a Kramemssa są dwa razy silniejsi od nas!
— Czy ty się boisz, effendi?
— Ach!
Dojechaliśmy do szejka Hamrama z przydomkiem el Cagal.
— Sallam aalejkum! — pozdrowił Ali en Nurabi, wstrzymując konia.
— Kto jesteś? — spytał przeciwnik, nie odpowiadając na pozdrowienie.
— Czy mnie już nie znasz? Jestem Ali en Nurabi, szejk Rakba z ferkah Uelad Sebira.

— A jam jest Hamram el Cagal, Ben hadżi Abbas er Rumir Ibn Szehab Abil Assalet Abu Tabari el Faradż. Jestem panem i dowódcą tych walecznych wojowników szczepu Kramemssa i pytam się ciebie, czego szukasz w moim kraju?

  1. Waleczny.